Człowiek i AI. Wybory odpowiedzialności

Dynamiczny rozwój nowych technologii będzie nas coraz częściej konfrontował z koniecznością dokonywania wyborów.

Czy będziemy dostatecznie wolni, zachowamy świeżość umysłu i dostateczną refleksyjność oraz czy będziemy mieć odwagę, aby podejmować decyzje, które uwzględnią dobro innych i analizę długoterminowych skutków społecznych danego rozwiązania?

Zapraszam do lektury wywiadu do Newsweek Psychologia, który przeprowadziła ze mną Joanna Rubin

https://www.humanites.pl/wp-content/uploads/2019/05/newsweek_psychologia_2019_04_01_czlowiek_i_sztuczna_inteligencja__wybory_odpowiedzialnosci_pdf_k-1.pdf

Jak zostać członkiem rady nadzorczej?

Dostaję wiele pytań o moje role niezależnego członka rad nadzorczych. Najczęstsze to – jak można wejść do rady nadzorczej. Z mojego doświadczenia kluczowe kroki poza oczywicie sytuacją, w której ktoś nas już dobrze zna i chce konkretnie nas zaprosić do rady to:

a) wysłać w świat wiadomość, że chcielibyśmy wejśc do rady. Często spotykam się z osobami, które chcą wejść do rady, ale nie komunikują tego szerzej, że chcą…

b) budowanie relacji z funduszami inwestycyjnymi, inwestorami. Budowanie relacji oznacza potrzebę cierpliwości i kosekwencji w podtrzymaniu relacji. Nasze wejście do rady nie nastąpi pewnie natychmiast po pierwszym kontakcie. Inwestorzy potrzebują czasu, aby nas poznać i nabrać zaufania.

c) rozwijać się. Bycie niezależnym członkiem rady nadzorczej to także konretna wiedza i znajomość regulacji prawnych  czy podstawowa umiejętność czytania sprawozdań finansowych, zasad organizacji pracy rady nadzorczej, etc. Polecam włączenie się w cykl spotkań organizowanych przez Forum Rad Nadzorczych: www.forumradnadzorczych.pl

d) rzetelność i przygotowanie. Istotnie kończy się już okres, w którym zasiadanie w radzie sprowadzało się do uczestniczenia w 3-4 na rok,  krótkich fasadowych posiedzień rad nadzorczych, w których główną rolą rady było podniesienie ręki na tak przy zatwierdzaniu sprawozdań finansowych i raz na kilka lat wyborze audytora… Praca w dużej radzie nadzorczej w roli zwykłego członka, który uczestniczy na dodatek w pracy jakiegoś komitetu związana jest z zaangażowaniem na poziomie kilku dni każdego miesiąca. Oznacza to, że realnie jesteśmy w stanie wykonywać rzetelnie swoją rolę członka rady w maksymalnie 4-5 podmiotach (instytucje finansowe mają dodatkowe ograniczenia dotyczące liczby możliwych rad nadzorczych, w których zasiadamy)

W mojej ocenie obecne rady nadzorcze są przeważone w składach ze względu na kompetencje prawne, finansowe i akademickie. W składach rad nadzorczych brakuje osób mających większe kompetencje w zakresie: strategicznego spojrzenia na biznes,  komptetencji z obszaru front office, komptencji z obszaru przywództwa, HR i zarządzania zmianą, znajomości zagadnień związanych z transformacją cyfrową. Właściciele spółek, którzy patrzą długoterminowo i wierzą, że rada nadzorcza może być ważnym partnerem dla Zarządu i  nie jest jedynie ciałem operującym w zakresie minimum przewidzianym w kodeksie powinni zrewidować składy swoich rad pod kątem wielodysyplinarnego spojrzenia. Dzisiejszy świat staje się coraz bardziej złożony, nieoczywisty. Im bardziej multidyscyplinarną radę budujemy tym bardziej zwiększamy szansę na budowanie organizacji, która będzie skuteczniej budować swoją konkurencyjną przewagę.

Poniżej zamieszczam artykuł z Rzeczpospolitej poruszający wyzwania współczesnych rad nadzorczych:

http://www.parkiet.com/Firmy/303309947-Duze-spolki-nie-swieca-przykladem.html

 

 

Jak karmić dobrego wilka?…

Stare powiedzenie mówi, że w każdym z nas są dwa wilki. Który wygra – ten którego karmisz częściej…

Wierzę, że wiele osób poza mną zadaje sobie coraz częściej pytanie jak sprawić, aby było wokół nas więcej dialogu, więcej przestrzeni na prawdziwą dyskusję. Mam dosyć języka, w szczególności polityków i niektórych dziennikarzy, który sieje w ludzkich sercach i umysłach coraz większy zamęt i tworzy coraz większe podziały. Wierzę w mądry język miłości. Język, który potrafi budzić w każdym człowieku to co jest w nim najlepsze, język, który nie jest naiwny – typu “kochajmy się”, który potrafi również wyrazić co jest dla danej osoby ważne i postawić granice bez obrażania drugiej strony…  Nie tak dawno udzieliłam wywiadu do Newsweek Psychologia (Jak karmić dobrego wilka?), w którym dzielę się swoimi przemyśleniami wobec podziałów – My – Oni,  na bazie stworzonego przeze mnie Modelu Spójnego Przywództwa.

Link do artykułu: Jak karmić dobrego wilka?

 

Jakie są Twoje najlepsze wspomnienia z wakacji? Dlaczego akurat te? Za czym tęsknisz z tamtego okresu? Na ile to było miejsce, osoby z którymi byłeś, niecodzienne przeżycia, a może Twój wewnętrzny stan?

Za co jesteś w życiu wdzięczny/a i czy się tym z kimś ostatnio podzieliłeś/podzieliłaś?

Gdy popatrzysz stecz na ostatnie dwa tygodnie, które z Twoich zachowań – działań lub braku działań stoi w sprzeczności z tym co naprawdę w głębi duszy jest dla Ciebie ważne i dlaczego?

Czy jest coś co do ciebie wraca, a ty ciągle odkładasz to na potem? To coś może wkrótce urosnąć do dużego, trudnego do rozwiązania problemu, na który teraz ciągle jeszcze możesz mieć wpływ. Odpowiedz sobie na pytanie czego się boisz? Dlaczego ciągle to odkładasz? Jakich szukasz “wymówek”?

W piątki nie latam!

Szukałam długo dobrej definicji na to, co to znaczy, że coś jest dla Ciebie naprawdę ważne. Definicja,  która do mnie najbardziej przemawia to taka, że jeśli coś jest dla ciebie naprawdę ważne – to znajdujesz na to czas! Nie szukasz wiecznych wymówek. Ile razy każdy z nas miał taką sytuację, że był skrajnie zapracowany, wydawałoby się, że nic się już nie wciśnie … i nagle coś się zadziewało, albo np. zakochiwaliśmy się. Wtedy w magiczny sposób znajdował się CZAS…

Czuję się w jakimś stopniu prekursorem elastycznych rozwiązań czasu pracy, testującym na sobie gotowość rynku pracy na ich wdrożenie:)

Na pewnym etapie mojego życia zawodowego bardzo dużo podróżowałam. Sądzę, że znajdę w świecie biznesu wiele bratnich dusz, które miały drugi zestaw życiowy w walizce, gotowy, aby w każdej chwili wyruszyć w drogę. Zdobywając bardzo szybko kolejne kolory kart frequent flyer odczuwałam coraz mocniej brak przynajmniej jednego dnia, w którym mogę odebrać swoje dzieci z przedszkola, szkoły, by być z nimi dłużej niż na wieczorne rytuały. To było dla mnie ważne. Były to ciągle czasy, w których pojęcie tzw. elastycznego czasu pracy, pracy z domu były obco brzmiącymi pojęciami, na które pracodawcy patrzyli z ogromną niechęcią jako słowa wróżące mniejsze zaagażowanie.

Czułam się bardzo doceniona w pracy, czego dowodem były coraz to wyższe stanowiska i stałe poszerzanie zakresu mojej odpowiedzialności. Pewnego dnia spotkałam się z moim przełożonym i zaproponowałam, że w piątki nie będę latać i będę pracować z domu. Przedstawiłam racjonalne argumenty, zapewniłam, że skoro odpowiadam za kilka rynków to i tak nie mogę być wszędzie w tym samym czasie, co znaczy, że wiele pracy wykonuję zdalnie. Odniosłam wrażenie, że rozmowa poszła dobrze i spotkała się ze zrozumieniem.

Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że kilka dni później zostałam zaproszona na spotkanie, na którym byli obecni wszyscy inwestorzy, a pierwszym pytaniem, które usłyszałam było: Zofia, czy chcesz odejść?!!!

Wszystko zakończyło się dobrze. Chociaż przez pierwszych kilka miesięcy czułam baczne oko inwestorów śledzące moje działania i mierzące stopień mojego zaanażowania:). Przestałam latać w piątki, ku radości moich dzieci i męża byłam cały dzień w domu. Do dzisiejszego dnia piątek jest moim dniem, który poświęcam na pozazawodowe tematy, co pozwala mi z innym nastawieniem wchodzić w weekend. Zauważyłam również z czasem, że cała ta sytuacja finalnie umocniła moją pozycję i sprawiła, że inwestorzy obdarzyli mnie jeszcze większym zaufaniem.

Nie jest łatwo być pionierem. Życie jednak pokazuje, że pokazanie odwagi się opłaca i potrafi być docenione. Prawdzili liderzy nie tylko szukają komformistów, szukają partnerów, którzy mają swoje zdanie.  Takie działania pokazują naszą osobowość. Pokazania odwagi nie należy mylić z arogancją i stawianiem warunków. Sytuacje tego typu zawsze są testem na jakość budowanych przez nas relacji.

 

Nowe trendny w biznesie… nowe słowa

Rewolucja 4.0 zadziewa się i przyspiesza. Zapewne najbliższe lata przyniosą więcej tematów z zakresu sztucznej inteligencji i technologii block chain. Patrząc jednak na wiele dyskusji toczących się w większości biznesów poza firmami, które są liderami zmian w obszarze technologii – a głównie tzw. wielkiej piątki czyli: Google, Amazon, Apple, Microsoft i Facebook widzę, że dotyczą one póki co głównie zakresu wykorzystania big data i  chmury oraz automatyzacji.

Gdy kilkanaście lat temu miałam okazję być częścią rewolucji na rynku ubezpieczeń w Polsce i Eurpope Centralno Wschodniej, wprowadzając model direct i rzucając wyzwanie tradycyjnemu modelowi ubezpieczeń nazywaliśmy to – direct, ubezpieczenia na telefon i internet, “green field operations” – jako że spółki w każdym kraju budowaliśmy od zera.

Tworzyliśmy organizację bez papieru, o bardzo wysokim stopniu wystandaryzowania i zautomatyzowania procesów biznesowych. Jako pierwsi na rynku zastosowaliśmy złożone model cenowe opierające się o złożony, wieloźródłowy zakres informacji, oferując klientom  niższe ceny ubezpieczeń w oparciu o indywidualną ocenę ryzyka wykorzystując nowoczesne narzędzia do przetwarzania danych. Łączyliśmy ubezpieczenia z wieloma innymi typami biznesu, usług, łamiąc stereotypy.

Uświadomiłam sobie, że w  dzisiejszej nomenklaturze tworzyliśmy zatem start upy – technologiczne,  fintechowe i budowaliśmy eskpertyzę w zakresie big data oraz  e-commerce:))

Z dzisiejszej perspektywy wygląda na to, że w Link4 wyprzedzaliśmy czasy o dobrych kilkanaście lat…  Dziękuję mojemu zespołowi!